Shopping Cart

Pomoc długoterminowa: jak grupa pisarzy wspiera Ukrainki w Krakowie

Ira uciekała przed wojną z 8-letnim Jelysejem i 7-miesięcznym Mychajłykiem. Nie wiedziała, dokąd się udać i co ich czeka. Teraz w Krakowie już piąty tydzień odprowadza starszego syna do szkoły niedaleko miejsca, w którym mieszkają. Poczucie bezpieczeństwa rodzinie z Kijowa dała grupa polskich pisarzy.

Osoby prywatne oraz większość krakowskich ośrodków pomocy przyjmuje uchodźców wojennych na pewien okres: około tygodnia lub miesiąca. Ludzie ciągle zastanawiają się, gdzie mają się podziać w obcym, choć przyjaznym kraju.

Kilka tygodni temu Jacek Dukaj, Jakub Małecki, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak i Jakub Żulczyk zwrócili się do całodobowego  Punktu Pomocy – Żyj w Krakowie z propozycją pomocy systemowej: zapewnienia długoterminowego schronienia dla osób, które z powodu wojny zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów. 

Potrzebne są decyzje „tu i teraz”, takie jak możliwość zakwaterowania wielu osób na raz. Pisarze chcieli zapewnić schronienie tym osobom na dłużej.

Postanowili, że ze swoich środków będą opłacać czynsz dla kilku ukraińskich rodzin oraz wspierać je finansowo przez 1 rok. Taka pomoc jest szczególnie potrzebna rodzinom, w których rodzice nie mogą pracować,  na przykład dlatego, że opiekują się niemowlętami lub ciężko chorymi dziećmi.

Ira z maluchami, gdy jechała przez całą dobę z Kijowa do Lwowa, nie wiedziała jeszcze, że jej rodzina będzie pierwszą rodziną, która otrzyma taką pomoc.

Obowiązkiem matki jest chronić swoje dzieci i siebie

Spotykamy się z Iryną na Kazimierzu. Odbierała Jelyseja ze szkoły. Nie mamy dużo czasu na rozmowę. Syn Iry ćwiczył w Kijowie gimnastykę sześć razy w tygodniu po dwie godziny dziennie. „Nierozsądne”, jak sama mówi, że sportowiec straci formę (ma drugą kategorię młodzieżową), dlatego już znalazła mu grupę w Krakowie. Razem z Jełysejem jest 5 ukraińskich dzieci: z Charkowa, Zaporoża i Kijowa.

„Prawdopodobnie jest to strach przed pozostaniem sam na sam z emocjami. Zaskorupienie się. Nie mam prawa pozwalać sobie na odczuwanie złości i bólu, bo wpędzałoby mnie to w jakąś emocjonalną otchłań. Teraz jestem odpowiedzialna za cztery osoby oprócz siebie”ー mówi Iryna. Kobiecie towarzyszą matka i siostra.

 

Droga NIE do domu

24 rano Iryna obudziła się od dźwięku telefonu. Mama z Obuchowa opowiedziała o złych wiadomościach. Potem myśli, rozmowy, znowu myśli, robienie planów, co do których nie ma pewności, czy uda się je zrealizować. Ira wyjeżdża z dziećmi na Zachodnią Ukrainę.

„Na trasie widzieliśmy, jak obrona terytorialna  ustawiała punkty kontrolne, jak nasi chłopcy kopali okopy w okolicach Kijowa, sprzęt wojskowy – robiło się niepokojąco. W drodze z Równego do Lwowa widziałyśmy wystrzelone rakiety na terytorium Ukrainy, samochody wyrzucone pośrodku drogi: ktoś miał wypadek, a komuś zabrakło paliwa… taki kawałek apokalipsy” – wspomina kobieta w mieszkaniu w Krakowie, do którego mnie zaprosiła.

W przerwie między rozmową mama idzie nakarmić Michajłyka.

Nowa rzeczywistość. Miasto. Szkoła

W Krakowie Iryna z rodziną spędziła dwie noce w Punkcie Pomocy przy Radziwiłłowskiej 3. Tutaj pomogli jej z mieszkaniem. Później kobieta znalazła szkołę dla syna w swej dzielnicy. W pierwszy dzień szkoły Jełysej przyniósł niebiesko-żółte serduszka – czekali na niego. Od tego czasu chłopak przyjaźni się z Niko, który zna ukraiński i wyjaśnia mu, co dzieje się na lekcjach, kiedy on nie rozumie, a z innymi kolegami z klasy Jełysej, jak mówi, komunikuje się po angielsku. Z biegiem czasu rozkład języków się zmieni, gdyż w harmonogramie Ukraińca są dodatkowe 4 godziny języka polskiego na tydzień. Mama też  uczy się języka i przyzwyczaja się do nowego systemu edukacji: śmieje się, że opanowuje elektroniczny dziennik, w którym może porozumiewać się z nauczycielem.

Kiedy syn jest w szkole, a młodszym opiekuje się mama lub siostra, Ira pracuje z nami na portalu jako wolontariusz. Kobieta ma wykształcenie filologiczne, w Kijowie dawała lekcje języka angielskiego i tłumaczyła dla wydawnictw książki z języka hiszpańskiego. Tutaj jest korektorką ー poprawia teksty, które czytacie lub pisze na tematy, które są jej bliskie. „Trzeba było zająć czymś głowę” – przyznaje kobieta, dodając, że tak naprawdę swoją pracą chce podziękować:

„Wdzięczność powinna być wyrażana nie tylko słowami, ale także czynami. Pragnę przynosić korzyść”.

Iryna dzieli się również swoimi przemyśleniami:

„Zawsze się boję, że ktoś powie: o, przyjechali tu, jak nasi w Ukrainie. Do tej pory nigdy nie zdarzyło się, żeby ktoś traktował nas z góry. Przecież chcę tylko uratować dzieci” – mówi Ukrainka, zapewniając:

„Musimy też mieć tu pracę, a nie siedzieć na karku lub o coś błagać, musimy być autonomiczni przynajmniej na swoim poziomie”.

„W domu? Jest tam dość niespokojnie ”

Mąż Iryny jest w Kijowie. W rozmowach telefonicznych na co dzień zapewnia, że ​​wszystko jest stabilne, ale odgłosy syren wwiercają się w  uszy. W wiadomościach kobieta z Kijowa widzi niszczenie domów, rozpoznaje ulice, których nazwy nie są podawane ze względów bezpieczeństwa.

“Jak rozmawialiście ze swoim starszym synem o wojnie?”

„Powiedzieliśmy, że to wróg atakuje nasze miasta. Wyjaśniliśmy, że sytuacja w kraju jest niespokojna i dlatego nie chodzisz do szkoły. Musimy być blisko, znaleźć bezpieczne miejsce, zaopiekować się rodziną i pozostać razem – przypomina komunikaty dla syna w pierwszych dniach inwazji.

Dlaczego ważne jest, by na dłuższą metę pomagać uchodźcom wojennym??

Polska przyjęła ponad dwa miliony uchodźców z Ukrainy. Znaczna ich część znajduje się w tymczasowych punktach pomocy, takich jak sale gimnastyczne i galerie handlowe, szpitale i szkoły. Zazwyczaj są to punkty zbiorowego zamieszkania, tzn. ludzie mają zapewnione podstawowe potrzeby, ale np. dziecko, które tam „mieszka” nie może iść do szkoły, bo nie będzie miało gdzie odrabiać lekcje. Dlatego ważne jest znalezienie mieszkań dla ludzi, aby mogli powoli powracać do zwyczajnego życia.

Historia Iryny to tylko fragment ukraińskich realiów. Każda rodzina, a raczej jej połowa, bo mężczyźni zostają w Ukrainie, ma coś do powiedzenia. Jeśli chcesz dać konkretnym ludziom pewność przyszłości, możliwość funkcjonowania i życia w Krakowie bez obaw, dołącz do naszego projektu.

Możesz wesprzeć jedną rodzinę przez wpłacanie  co miesiąc kilkuset złotych lub zapewnić jej mieszkanie. Możesz skontaktować się z organizatorami projektu za pośrednictwem formularza czy przez mail: fundacja@uainkrakow.pl.

Obecnie poszukujemy osób, które mogą pomóc w wynajęciu domu dla jednej z kilku rodzin z ciężko chorymi dziećmi, które potrzebują opieki paliatywnej.

Historię Iryny napisaną przez nią można przeczytać pod linkiem.

Krystyna Garbicz

Partnerzy:

Fundacja Instytut Polska-Ukraina

Klub Ukraiński w Krakowie - Fundacja Zustricz

The Jewish Community Centre of Krakow

Salam Lab, Laboratorium Pokoju.

Szlachetna Paczka -Pomoc potrzebującym - ubogim, dzieciom, seniorom, chorym i niepełnosprawnym.

NIĆ. Kawiarnio-księgarnia.