Shopping Cart

Ostoja dobra w Koninkach: jak baza wypoczynkowa zmieniła się w schronisko dla Romów z Ukrainy 

Baza wypoczynkowa „Ostoja Koninki” w gminie Niedźwiedź, w powiecie limanowskim, przed rozpoczęciem rosyjskiej pełnoskalowej inwazji przyjmowała grupy turystyczne. Obecnie w domkach wypoczynkowych schronienie znalazło 67 Ukraińców oraz 100 Romów-uchodźców z Ukrainy.

Dziennikarka UAinKrakow.pl odwiedziła ośrodek i dowiedział się, jak żyją tamtejsi mieszkańcy i z jakimi problemami się spotykają.

Dom dla wszystkich

Kierunek do ośrodka we wsi Koninki wskazuje spory znak, z nabazgranym farbą

napisem „Wołyń”. Droga prowadzi przez malownicze okolice. „Ostoja Koninki”

leży w otoczeniu gór, tuż za wejściem do Gorczańskiego Parku Narodowego.

Pięćdziesiąt kamer na terenie ośrodka non stop monitoruje jego życie.

Recepcja – serce ośrodka Koninki. Młoda Ukrainka Nastia jest sercem recepcji. Nastię zna każdy. Do recepcji przychodzą z różnymi pytaniami. W ośrodku wspólnie mieszkają Ukraińcy i Romowie, uchodźcy z różnych zakątków Ukrainy. Romowie też są z Charkowa, Chersonia, Połtawy, Zaporoża, także z terenów okupowanych.

Obok recepcji znajduje się tak zwana apteczka podręczna ośrodka. Apteczka zajmuje cały oddzielny pokój. Jest tu spory wybór – od kremu po palety pampersów. Od początku wojny ośrodek wydał na lekarstwa ponad 100 tys. złotych.

– Nastia, daj mi proszę pampersy, – podchodzi młoda Romka z dzieckiem na ręku. Recepcjonistka wydaje. W tym roku w ośrodku urodziła się dwójka dzieci: Stefan i Jaman – syn Rubiny.

Nastia przyznaje, że na początku bała się Romów z powodu stereotypów. Z czasem przekonała się, że z każdym da się dogadać i pomaga uchodźcom, załatwiając sprawy bez względu na narodowość.

– Już się nie boisz magii romskiej? – pytam żartem. – Czy masz osłonę przed czarami?

– Mam, – odpowiada całkiem poważnie i przytula romską dziewczynkę.

Na obrazie z jednej z kamer widać, jak odbywają się zajęcia z języka polskiego dla romskich dzieci.

Proszę właściciela bazy „Ostoja Koninki”, pana Józefa Paska, aby pokazał mi obiekt.

Józef Pasek, jako jeden z pierwszych w Powiecie Limanowskim podjął decyzję o

pomocy osobom uciekającym przed wojną na Ukrainie.

Przekształcił Ośrodek w Koninkach z typowego miejsca zakwaterowania zbiorowego na Ośrodek Opiekuńczo Wychowawczy, gdzie regularnie odbywają się różnorodne wydarzenia i oferowany jest szeroki zakres usług edukacyjnych.

Zaufały mu największe organizacje międzynarodowe, takie jak: Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji, Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, UNICEF, Czerwony Krzyż, fundacja „Q”, Caritas, stowarzyszenie „Salam Lab”, fundacja „Ukraiński Dom”, romskie organizacje „Fundacja Jaw Dikh”, „Integracyjne Stowarzyszenie Sawore”, „Stowarzyszenie  Jududoro”, „RSO Harangos” i wiele innych.

„Ostoja Koninki” – jedyny ośrodek w Małopolsce, który bez obawy przyjmuje Romów.

– Panie Józek, cześć, Panie Józek! – biegną za gospodarzem dzieci.

Samira, Fatima, Samir, Michrima, Arsen, Janusz, – pan Józef wita każde dziecko po imieniu.

– Michrima, czy wiesz co masz napisane na bluzie? Przetłumaczyć ci? „Dziś się czuję radosna” – mówi napis. – Tak się dziś czujesz? Dziewczynka zgodnie kiwa czarną główką i szeroko się uśmiecha. Urocza!

Gmina widzi to inaczej 

– Pierwsze trzy miesiące były trudne, – przyznaje Józef Pasek. – Początkowo do Ostoi Koninki grupa romska trafiła poprzez urząd wojewódzki. Było to 30 osób wyrzuconych z hostelu w Krakowie. Na początku zdarzały się spięcia, musieli się nawzajem przyzwyczaić. Ale to dawno minęło, nie żyjemy przeszłością, poszliśmy do przodu.

Teraz wiem jak z uchodźcami rozmawiać. Kiedy czują się bezpieczni i mają wsparcie, zmieniają się. Stawiamy na otwartość i edukację. W pewnym sensie specjalizuję się w pomocy Romom. Przez centrum przeszło prawie trzy tysiące osób.

„Ostoja Koninki” to typowy kompleks wypoczynkowy u stóp gór. W centrum znajduje się główny budynek z recepcją. Wokół stoją mniejsze domki. Obok wyciągów znajduje się plac zabaw i park linowy. Prawie każdy mieszkaniec ośrodka ma swój własny domek i osobne wejście. Romowie lubią trzymać się razem. Ich domy można rozpoznać po dużej ilości bielizny rozwieszonej przy budynkach: praktycznie w każdej romskiej rodzinie jest wiele dzieci. Ciszę przerywa tylko dziecięcy śmiech.

Arsen to młody chłopak w białej koszuli. Przechodzi staż jako barman w restauracji. Starannie dobiera polskie słowa.

Mama Arsena zmarła podczas pandemii w Ukrainie. Chłopak wraz z bratem i siostrami przyjechał do Polski z ojcem. Początkowo mieszkali w Wadowicach. Ojciec ciężko chorował i często leżał w szpitalu w Limanowej. W tym roku zmarł.

– Arsen to bardzo dobry chłopak, – mówi Józef Pasek. – Może pójdzie do technikum lub do szkoły branżowej, gdzie go przyjmą. Arsen jest zdolny i utalentowany, chcę mu pomóc.

 

Zajęcia w świetlicy prowadzi Pani Alla Diaglewa z Chersonia. „Dom dla wszystkich!” – głosi różnokolorowy napis w świetlicy. Przy stołach bawią się bardzo zróżnicowane wiekowo dzieci.

– Dzieci przecudowne, utalentowane, patrzcie, jak rysują, – pokazuje Ukrainka dzieła maluchów. Pani Alla jest po Wyższej Szkole Pedagogicznej w Symferopolu.

Widząc mój aparat fotograficzny każde dziecko chce się uśmiechnąć do zdjęcia i pochwalić swoim dziełem:

– Ciocia, i mi zrób zdjęcie! I mi! I mi!

– Dzieci romskie są bardziej poszkodowane, – cicho mówi Alla. –  Są  bardziej narażone na wykluczenie. Dla tych dzieci droga do sukcesu jest tylko jedna – przez edukacje. Staramy się tu dla nich, jak możemy. Uczymy na początek prostych rzeczy: czytać, pisać, liczyć. Bardzo chcą się uczyć, same proszą o zeszyty i siadają do pisania. Łatwo zapamiętują. Alla pracuje z dziećmi za wikt i opierunek.

– Nikt ma prawa mówić czegokolwiek o Ośrodku, jeśli go nie przeszedł! – nie ukrywa emocji Józef Pasek. – Wójt gminy napisał pismo, które jest mową nienawiści w stosunku do osób pochodzenia romskiego. Od tego czasu miejscowi robią wszystko żeby tu nie było Romów.

Nie mam nic przeciwko temu, by ludzie jechali tam, gdzie czują się lepiej. Ale nie można traktować ludzi jak worki ziemniaków i relokować na siłę. Chcę prowadzić Ośrodek dla Romów, bo ja z nimi nie mam żadnych problemów. Komu przeszkadza romskie dziecko idące chodnikiem do sklepu? Czy polscy turyści oddychają inaczej?

Ludzie ze wsi Koninki i Poręba Wielka mają oczywiście swoje własne zdanie, ale nie było nikogo chętnego do otwartej rozmowy.

– Miejscowi żyją przeszłością, – uważa Józef Pasek. – Narzekali że Romowie jeździli samochodami szybko. A Polacy szybko nie jeżdżą?

Dzisiaj Romowie nie łamią prawa – my ich tutaj edukujemy. Uczulamy jaka prędkość jest dozwolona, że nie wolno iść na żebry, nie daj boże ukraść. I oni ani w wiosce, ani w naszym centrum niczego, nikogo nie okradli!

Od 1 grudnia 2023 roku do 23 czerwca 2024 roku w ośrodku były cztery interwencje policji. Jedno wezwanie fałszywe. Reszta – drobne sprawy, które zakończyły się pouczeniem. To 1,87% w skali całej gminy. Nasi mieszkańcy wiedzą, że tu jest tyle kamer, że się nic nie ukryje. Jak trafi się osoba, która ma dziwne zapędy, to dwa dni – i ucieka stąd. Tu ma być spokojny Ośrodek przede wszystkim dla dzieci i takim jest.

W ramach własnego projektu „Ostoja Dobra” Józef Pasek organizuje dla dzieci z Ukrainy pochodzenia romskiego zajęcia z zakresu sztuki, kulinariów, pisania, czytania, malarstwa, tańca i śpiewu. Ponadto zapewnia aktywny wypoczynek na świeżym powietrzu w parku narodowym, lekcje jazdy na nartach oraz sportowe atrakcje w parku linowym. Co więcej, pan Józef osobiście wspiera ukraińskich uchodźców we wszelkich sprawach urzędowych, społecznych i medycznych.

– Romowie, gdy sami załatwiają formalności, mogą niczego nie załatwić. Jeśli pójdę z nimi, nie pozwalam urzędnikowi wyrzucić mnie za drzwi bez rozpatrzenia sprawy. Wspólnie składamy dokumenty, robimy PESEL, pozwolenia na pobyt, otwieramy konta bankowe, składamy dokumenty dla dzieci, – opowiada.

Józef Pasek na własną rękę zorganizował kilkanaście wycieczek autokarowych dla dzieci ukraińskich i romskich do Krakowa, do term w Białce Tatrzańskiej, czy to do Rabki Zdrój do Parku Rozrywki Rabkoland. Nie ukrywa, że szuka wsparcia.

Na państwowym garnuszku

1 lipca weszły w życie zmiany w specjalnej ustawie o pomocy obywatelom Ukrainy. Właściciele prywatnych nieruchomości utracili możliwość otrzymywania rekompensaty za zakwaterowanie i wyżywienie dla ukraińskich uchodźców w ramach programu «40+». Po wprowadzeniu tych zmian sytuacja w Koninkach pogorszyła się.

Wiktoria, 33-letnia Romka z Chersonia, ma szóstkę dzieci, jedno z niepełnosprawnością. Dostaje na każde 800+, do pracy raczej nie pójdzie. Jej mąż pracy znaleźć nie może. Od 1 lipca rodzina ma płacić za pobyt swój i każdego dziecka. Jedzenie w ośrodku od 1 lipca jest podawane dwa, a nie trzy razy – jak było wcześniej.

Zmiany w ustawie specjalnej wprowadzają również wymóg, aby dziecko uczęszczało do polskiej szkoły, aby otrzymać pomoc „800+”.

Gospodarz Ostoi cieszy się, że będzie przymus chodzenia do szkół. Ale zdaje sobie sprawę, że w przypadku dzieci romskich to może być problem:

Jest, powiedzmy, taki romski Adam, ma 12 lat, nie umie czytać, pisać ani się podpisać. Zero – ani jednej literki! Do której klasy polskiej szkoły on ma iść? Do pierwszej, oczywiście. Co się stanie po trzech dniach? Adama wyśmieją, on odda – będzie konflikt, a gazety napiszą, że dziecko romskie pobiło polskie dziecko.

– Od tego miejsca zacznie się szkoła, – pokazuje na korytarzu. – Tu będzie toaleta, tu łazienka, tu sala. Wszystko ma być nowe. Tu kolejna sala; tu już gotowa sala komputerowa, tu uczą polskiego. Robimy pięć sal edukacyjnych. Będziemy przygotowywali dzieci do polskiej szkoły. A propos, szkoła szuka nauczycieli.

W kąciku z najlepszym internetem kilku chłopców gra w gry na smartfonach.

Na razie żadne romskie dziecko z ośrodka nie chodzi do polskiej szkoły. Są takie, które się nadają, ale takich jest raptem 10-15 ze wszystkich. Poszła do szkoły jedna dziewczynka i bardzo szybko przeszła na nauczanie zdalne.

– Jest to ciężki czas zarówno dla mieszkańców, jak i dla nas, – mówi Józef Pasek.

Dzieci nie bez powodu rysują pana Józka z domem na głowie. A Pan Józek walczy o szkołę dla nich.

Aktualizacja:

Rozmowa z Józefem Paskiem odbyła się w lipcu.  Obecnie dzieci romskie mieszkające w ośrodku uczęszczają już do oddziałów przygotowawczych w szkołach na terenie gminy Niedźwiedź. 

Józef Pasek nie zdążył uzyskać pozwolenia na otwarcie szkoły w ośrodku. Obecnie jednak w wyremontowanych pomieszczeniach działa centrum edukacyjne, w którym uczą się nie tylko dzieci, ale także starsi Romowie.

Artykuł ten można przeczytać również w języku ukraińskim

Artykuł powstał w ramach Kampanii: Przez sztukę do serc i umysłów – Kampania społeczna o ukraińskich Romach w Polsce. Kampania społeczna obejmie skoordynowany zestaw działań łączących instytucje publiczne i wiedzę akademicką, teatr, sztukę, dziennikarstwo i aktywizm. Projekt jest realizowany przez Fundacje Jaw Dikh w ramach wsparcia ERGO Network  i  European Philanthropic Initiative for Migration 

Tekst i zdjęcia: Olena Bondarenko 

 

Partnerzy:

Fundacja Instytut Polska-Ukraina

Klub Ukraiński w Krakowie - Fundacja Zustricz

The Jewish Community Centre of Krakow

Salam Lab, Laboratorium Pokoju.

Szlachetna Paczka -Pomoc potrzebującym - ubogim, dzieciom, seniorom, chorym i niepełnosprawnym.

NIĆ. Kawiarnio-księgarnia.